środa, 17 stycznia 2018

Dwór skrzydeł i zguby - Sarah J. Maas

Witam ponownie, dzisiaj przybliżę Wam moje odczucia związane z zakończeniem (ale czy na pewno?) trylogii "Dwór cierni i róż" jednej z moich ulubionych autorek.


                      


                       Tytuł: Dwór skrzydeł i zguby
                       Autor: Sarah J. Maas
                       Liczba stron: 842
                       Liczba rozdziałów: 82
                       Wydawnictwo: Uroboros
                       Cykl: Dwór cierni i róż (tom 3)
                       Ogólna ocena: 9/10





Opis 

Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat.
W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę


Opinia

Nawet nie wiem, od czego zacząć. Po skończeniu ACOMAF'u naprawdę nie mogłem się doczekać finału tej genialnej historii. Jednak trochę się zawiodłem. Nie zrozumcie mnie źle, książka jest naprawdę wspaniała (jak przystało na Panią Maas), ale po jej przeczytaniu czuję lekki niedosyt. Z doświadczenia wiem, że autorka rozkręca się z książki na książkę jeszcze bardziej, jednak mam wrażenie, że tym razem się trochę cofnęła.
Fabuła jest świetna, kreatywna. Naprawdę trudno mi było się oderwać, chociaż to już nie było to samo co w poprzednim tomie. Wydarzenia zmieniały się w miarę szybko, nie miałem uczucia znudzenia lub przesytu, no może w erotycznych scenach, które według mnie są tam całkowicie niepotrzebne.
Bohaterowie są tak samo wspaniali, jak wcześniej, uważam, że Maas potrafi tworzyć naprawdę dobre i wiarygodne postacie, z którymi można się utożsamiać. Ich charaktery ewoluują, podczas przygody z serią możemy obserwować, jak Feyra w końcu wydostaje się ze swojego kokonu, o którego istnieniu nie miała wcześniej pojęcia. Rhysand jest czarujący i romantyczny jak zawsze, to się nie zmieniło (na szczęście).
Zakończenie trylogii nie wbiło mnie w fotel, tak jak tego oczekiwałem, ale to pewnie dlatego, że wcześniej sobie sam zaspojlerowałem co się wydarzy. Uważam, że dało się to przewidzieć, ale autorce i tak udało się u mnie wzbudzić wiele emocji, które nie zawsze mi się podobały. Mimo wszystko uważam, że książka jest naprawdę cudowna i naprawdę warto po nią sięgnąć.


Ocena 

9/10



3 komentarze:

  1. Miałam dokładnie takie samo odczucie, ale nie ma się co załamywać w maju w UK premiera czwartej części może tam będzie coś co otrze nasze łzy po lekkim zawodzie w trzeciej części. :D

    Pozdrawiam,
    lunafisher.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez pierwsze 200 stron się męczyłam, w zasadzie po 260 porzuciłam ją na dwa tygodnie! Ale kiedy przyszła wena na ten Dwór nie mogłam się oderwać i skończyłam czytać w dwa dni. Uważam, że ten tom właśnie przez to, że jest inny jest najlepszy. Pokazuje jak bohaterowie się rozwinęli, jak wiele potrafią znieść i jak wiele poświęcić dla tych których kochają. Uwielbiam opisy bitew i tutaj też się nie zawiodłam. Są niedociągnięcia owszem ale i tak Maas jest niedościgniona jako twórczyni młodzieżówek.

    Pozdrawiam

    Www.mybooksandpoetry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń