poniedziałek, 12 marca 2018

Drżenie - Jus Accardo

Witam, witam :) Przyszła pora na kolejną część przygód Dez i Kale'a. Zapraszam :D






                     Tytuł: Drżenie
                     Autor: Jus Accardo
                     Liczba stron: 360
                     Wydawnictwo: Dreams
                     Cykl: Denazen (tom 3)
                     Ogólna ocena: 6/10






Opis

Deznee Cross ma problemy. Niedługo osiemnastka, a ona stoi na skraju szaleństwa. To wszystko wina leków, którymi naszpikował ją Denazen – zbrodnicza organizacja dowodzona przez jej ojca – żeby wzmocnić jej naturalne umiejętności. Bliscy odwrócili się od niej i garstki pozostałych buntowników. Teraz walczą po złej stronie barykady. No, i jeszcze Kale... Gorzej już być nie może.
A jednak jest. Denazen ma rozpocząć nowe badania, tym razem pod kryptonimem „Dominacja”. To oznacza, że trzeba się pozbyć dotychczasowych uczestników eksperymentu. Wydano rozkaz eliminacji wszystkich, którzy zostali jeszcze przy życiu – łącznie z Dez.
Dobra wiadomość jest taka, że istnieje jeszcze ktoś z serii pierwszych, próbnych doświadczeń: kobieta, której krew może być lekiem dla drugiej generacji.
Tylko, że o jej istnieniu wiedzą nie tylko Szóstki z podziemia…
Cross jest gotów zrobić wszystko, aby Dez nie dostała antidotum.
Jest w stanie całkowicie złamać jej ducha



Opinia

Tak jak do poprzedniej części, podszedłem do tej książki z raczej niewielkimi wymaganiami dotyczącymi oryginalności i tym razem mój entuzjazm tą serią trochę przygasł. Wszystko przez jeden wątek, który jest tu głównym powodem, dlaczego Dez i Kale'owi nie układa się najlepiej. Mianowicie, chodzi o to, że chłopak zupełnie nie pamięta swojej dziewczyny i widzi w niej jedynie zagrożenie. Na początku miałem nadzieję, że autor robi sobie tylko takie żarty i wątek z wymazywaniem wspomnień dotyczących ukochanej osoby bohatera nie będzie grał głównej roli w tej powieści. Jednak oczywiście się myliłem. W mojej subiektywnej opinii jest to idealna kopia losów Peety i Katniss z "Igrzysk Śmierci" Susanne Collins. Chodzi dokładnie o to samo, manipulowanie pamięcią, by stworzyć z kogoś broń. Pewnie, gdybym nie czytał wcześniej Igrzysk, to może zaskoczyłbym się pozytywnie. W końcu ciekawie jest obserwować, jak bohaterowie poznają się praktycznie od nowa, mimo że jedna z nich doskonale pamięta chwile, jakie ich połączyły. Jednak dla mnie to było jak przysłowiowe "odgrzewanie kotleta", myślę, że Jus mógł samodzielnie wymyślić coś równie ciekawego, bo po poprzednich książkach widać, że go na to stać.
Tym właśnie akcentem skończę mówić o tym, co mi się nie podobało w tej historii. Jednak dużo rzeczy, których się spodziewałem, otrzymałem. Emocje jak zawsze są, akcja dzieje się szybko, bohaterowie mają, jak na szybką młodzieżówkę, całkiem rozbudowane charaktery i dalej sądzę, że jest to seria warta polecenia, pomimo tej wtopy z kopiowaniem cudzych pomysłów, ale mało kto tego nie robi w dzisiejszych czasach.  


Ocena


6/10

1 komentarz:

  1. Nie znam tej serii, ale porównanie do ,,Igrzysk śmierci" mnie zaintrygowało :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Daria
    https://papierowalowczyni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń